Piłka jest okrągła a bramki są dwie.

>> Strona główna

SYLWETKA

>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz

POSCRIPTUM

>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki

W NASZYCH OCZACH

>> Fotografie

>> Wywiady
>> Artykuły

>> Księga gości

>> Kontakt

 


Okiem statystyka: Jak wygrać na inauguracje?

piątek, 9 czerwca 2006

Pokazał to Polakom zespół Kazimierza Górskiego w 1974 r. Pokonał w swoim pierwszym meczu słynną Argentynę 3:2 po znakomitym meczu

Polacy grali w trzecim dniu niemieckiego mundialu (choć wtedy nikt by tak na mistrzostwa świata nie powiedział, nazwa się przyjęła po mistrzostwach w Argentynie). W grupie z Argentyną i Włochami (oraz Haiti) nie mieli teoretycznie zbyt wiele szans, a jednak bez porażki zwyciężyli. W tamtych latach nikt nie prowadził dokładnych statystyk meczów, nie liczył podań, a nawet strzałów. Dlatego sprawdziliśmy, jak naprawdę zagrali Polacy na inaugurację?

Zaskoczyli Argentyńczyków przede wszystkim presingiem, który bez wątpienia był kluczem do wygranej. Zwłaszcza dwaj z trzech napastników - Grzegorz Lato i Andrzej Szarmach - byli bardzo aktywni, przeszkadzali rywalowi w wyprowadzaniu piłki. Lato miał aż 10 przechwytów, więcej niż obaj środkowi obrońcy Jerzy Gorgoń i Władysław Żmuda, choć to przecież oni rozbijali ataki. To świadczy o tym, jak grał prawoskrzydłowy.

Lato właśnie po przechwytach strzelił swoje dwa gole, a trzeciego wypracował Szarmachowi. Po ośmiu minutach gry Polska prowadziła 2:0 i miała zdecydowaną przewagę. Do tego momentu Polacy mieli na zaskoczonych Argentyńczykach aż 12 przechwytów! Argentyna oddała pierwszy celny strzał na bramkę Tomaszewskiego dopiero w 55. minucie! W całym meczu oddaliśmy co prawda mniej strzałów niż rywale (14:16), ale to głównie dlatego, że w 66. minucie po fatalnym błędzie obrony Argentyńczycy Carlos Babington i Mario Kempes z mniej niż pięciu metrów oddali cztery strzały w ciągu kilku sekund. Najpierw był słupek, później obronił Jan Tomaszewski, kolejne uderzenie zablokował Gorgoń, a wreszcie Babington trafił do bramki. Z kolei Polacy mieli pecha. Dwa razy trafiali w słupek (Robert Gadocha z wolnego i Szarmach tuż po rozpoczęciu drugiej połowy), w 41. minucie z pustej bramki po strzale Szarmacha piłkę wybił obrońca.

Rywale nie grali presingiem, dzięki czemu w środku boiska nieco więcej miejsca mieli trzej środkowi pomocnicy. Ofensywny Kazimierz Deyna bardziej kontrolował tempo gry, niż imponował znakomitymi podaniami. Miał co prawda aż 39 celnych podań do przodu, 17 do tyłu i 13 strat (także 8 przechwytów i 6 wybitych piłek w obronie!), ale tylko jedno z jego podań było kluczowe. Z czterech strzałów tylko jeden był groźny.

Dużo lepiej zagrał Henryk Kasperczak, który miał 11 przechwytów i 8 wybić, ale także znakomicie podawał (26 do przodu celnych, tylko 9 strat). Wiele jego zagrań było niekonwencjonalnych i otwierało możliwość gry Szarmachowi i Lacie. Ten ostatni głównie odgrywał piłki do tyłu (3 podania do przodu, 13 do tyłu). W podobnej roli, choć mniej skuteczny, wystąpił drugi defensywny pomocnik Zygmunt Maszczyk. Słabiej wypada w statystyce lewoskrzydłowy Gadocha, który stracił piłkę 13 razy (głównie po dryblingach bez głowy) i miał tylko 13 celnych podań (5 do przodu), a także nie angażował się w obronie.

Różnice w sposobie gry widać w liczbie dryblingów. W dzisiejszej piłce kilka udanych dryblingów w meczu to norma, bo każda próba minięcia kończy się na ogół faulem. W 1974 r. tak nie było. Aż 16 razy Polakom udało się minąć rywala, 5 takich akcji miał Deyna, a 3 Szarmach, a często - ale nieudanie - próbowali się kiwać skrzydłowi Lato i Gadocha. Rywale mieli 11 udanych dryblingów, z czego aż trzy razy dał się ograć Żmuda, a dwa razy Gorgoń. Dzisiaj stoperzy, którzy dają się mijać, nie mają czego szukać na boiskach.

Z powodu tej tendencji do dryblingów celnych podań było dużo mniej niż w XXI w. Polacy 164 razy podawali do przodu i 99 do tyłu, przy aż 197 stratach. Niemal w ogóle nie było pojedynków główkowych - Polacy wygrali pięć, a rywale dwa. Gra toczyła się po ziemi, a nieliczne dośrodkowania były niecelne.

W Stuttgarcie więcej interwencji obronnych niż stoperzy mieli boczni obrońcy Antoni Szymanowski i Adam Musiał. Ten ostatni grał tak twardo, że jeden z fauli mógłby dzisiaj się zakończyć czerwoną kartką. Wtedy kartki dostali tylko dwaj Argentyńczycy za ostre wejścia w uciekających do kontry Deynę i Szarmacha.

Bardzo retro było zachowanie kibiców na Neckarstadionie. Spokojnie oglądali mecz, a gwałtowniejsze reakcje (gwizdy) wzbudzało tylko granie do bramkarza, który wtedy oczywiście mógł łapać piłki. Polski sektor z wycieczką już w 10. minucie po drugiej bramce śpiewał "Sto lat!", a po udanych zagraniach skandował "Brawo Szarmach!, "Brawo Janek!, itp.

To było pierwsze z pięciu kolejnych zwycięstw Polaków w MŚ 1974. Potem było 7:0 z Haiti, 2:1 z Włochami, 1:0 ze Szwecją, 2:1 z Jugosławią i dopiero porażka 0:1 z RFN wykluczyła Polskę z finału. W meczu o trzecie miejsce zespół Górskiego pokonał Brazylię 1:0. Grzegorz Lato z siedmioma bramkami został królem strzelców.

Jeśli zespół Pawła Janasa chce powtórzyć te osiągnięcia, powinien z ekipy Górskiego przejąć jedno - atak rywali na całym boisku od pierwszej minuty. Dziś też gramy z zespołem z Południowej Ameryki.

Polska - Argentyna 3:2

Mecz rozegrany 15 czerwca 1974 o godz. 18 na Neckarstadionie w Stuttgarcie. Sędziował Clive Thomas z Walii. Widzów 31 500.

Bramki:

Lato (7.) bez asysty, Szarmach (8.) po podaniu Laty, Lato (62.) bez asysty - Heredia (60.) po podaniu Kempesa, Babington (66.) dobitka po strzale Kempesa

Żółte kartki:

Perfumo (23.) faul, Babington (47.) faul

Polska: 2. Jan Tomaszewski - 4. Antoni Szymanowski, 6. Jerzy Gorgoń, 9. Władysław Żmuda, 10. Adam Musiał - 13. Henryk Kasperczak, 12. Kazimierz Deyna, 14. Zygmunt Maszczyk - 16. Grzegorz Lato, 17. Andrzej Szarmach (od 70. min 19. Jan Domarski), Robert Gadocha (od 85. min 11. Lesław Ćmikiewicz). Trener: Kazimierz Górski.

Argentyna: 1. Daniel Carnevali - 20. Enrique Wolff, 6. Miguel Brindisi (od 46. min 11. Rene Houseman), 10. Ramon Heredia, 16. Pedro Sa - 14. Roberto Perfumo, 5. Angel Bargas (od 67. min 18. Roberto Telch), 3. Carlos Babington - 4. Augustin Balbuena, 2. Hugo Ayala, 13. Mario Kempes. Trener: Vladislao Cap.

Polska - Argentyna
14 strzały 16
9 celne strzały 4
2 słupki i poprzeczki 1
7 spalone 2
5 rzuty rożne 5
19 faule 25
0 żółte kartki 2
0 czerwone kartki 0
Najwięcej strzałów: Lato 4, Deyna 4, Szarmach 3 - Babington 4, Kempes 3, Sa 3.

gazeta.pl

 
Projekt graficzny Positive Design Przemysław Półtorak.
Opieka Krzysztof Baryła.
Wszelkie prawa zastrzeżone 2007 r.