Piłka jest okrągła a bramki są dwie.

>> Strona główna

SYLWETKA

>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz

POSCRIPTUM

>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki

W NASZYCH OCZACH

>> Fotografie

>> Wywiady
>> Artykuły

>> Księga gości

>> Kontakt

 


Derby na całe życie

piątek, 7 kwietnia 2006

Marian Łącz kontra Kazimierz Górski, czyli mecze Polonii z Legią w relacji Jerzego Piekarzewskiego.

Najlepiej pamiętam derbowe mecze, które Polonia wygrała. Ale to odległe dzieje, przecież ostatni raz pokonaliśmyw lidze Legię na Konwiktorskiej w 1950 roku - wspomina honorowy prezes "Czarnych koszul” Jerzy Piekarzewski.

Legia to jeden z najbardziej nielubianych rywali Polonii. I nie chodzi tylko o animozje między lokalnymi rywalami. Po prostu legioniści umieją grać z "Czarnymi koszulami”. Dość powiedzieć, że ostatni raz przegrali na Konwiktorskiej... 56 lat temu. 10 września 1950 roku, w obecności prawie 15 tysięcy kibiców, Polonia wygrała u siebie 2:1.

Woda ciekła na podłogę

- Właśnie tamto spotkanie wspominam najczęściej. To był nasz powojenny powrót na Konwiktorską (wcześniej Polonia grała gościnnie na Łazienkowskiej - przyp. red.). "Express Wieczorny” sugerował wtedy, że Polonia podłoży się Legii w podziękowaniu za korzystanie z jej boiska przez kilka lat - wspomina Piekarzewski. - Oczywiście żadne układy nie wchodziły w grę. Do historii przeszedł nie tylko wynik, ale przede wszystkim strzelcy bramek. Dla Legii gola zdobył mój wielki przyjaciel Kazimierz Górski. Po przyjeździe ze Lwowa chciał grać w Polonii, ale my wtedy byliśmy za biednym klubem. Co innego Legia, która dała Kaziowi mieszkanie. Wcześniej zajmował pokój w suterenie, gdzie woda lała mu się z dachu. Musiał wiadro podstawiać... - wzdycha honorowy prezes Polonii.

- Ale my też mieliśmy w składzie nietuzinkowe postacie - kontynuuje Piekarzewski. - W tamtym meczu gole zdobyli Marian "Makuś” Łącz i Jerzy Szularz. Pierwszy był znanym aktorem, po treningach biegł na próby do teatru. Czasami nawet w przerwach spotkania. Kibice go uwielbiali. Zdarzało się, że po meczach nosili na rękach. Mówiło się, że jest najlepszym aktorem wśród piłkarzy i najlepszym piłkarzem wśród aktorów. W naszych barwach wystąpili również piłkarze kojarzeni później z Legią. Np. niejaki Andrzej Szczepański, który tak naprawdę nazywał się Edmund Zientara. Po latach stał się jedną z legendarnych postaci polskiego futbolu.

Derby przed telewizorem

Od 1950 roku Polonia nie wygrała u siebie z Legią. Na wyjeździe taka sztuka udała się tylko raz. 20 maja 2000 roku "Czarne koszule” zwyciężyły 3:0, zdobywając mistrzostwo Polski.

- Cieszyłem się jak dziecko, ale... przed telewizorem. Nie poszedłem wtedy na Łazienkowską. Nie chodzę tam, gdzie jestem niemile widziany - podkreśla prezes Piekarzewski. - Ostatni raz byłem na stadionie Legii chyba 10 lat temu, podczas meczu z Lechem. Po spotkaniu poszedłem z Kaziem Górskim do klubowej kawiarenki. Wkrótce usłyszałem obelgi ze strony szalikowców Legii. Pomyślałem sobie, że nigdy więcej. Inne pamiętne derby? Też na Łazienkowskiej, jeszcze z moim udziałem. W 1993 roku przegraliśmy 1:2, po samobójczym golu Darka Dźwigały. Nie lubię takich meczów. Długo zostają w głowie - dodaje Piekarzewski.

Pieniądze na remis

W niedzielę pojawi się na trybunie honorowej swojego obiektu. - Derby kojarzą mi się ze świętem. Tak samo jak 3 Maja albo dzień wyzwolenia stolicy. Kiedyś to był piknik. Ciepło, słonecznie, gwarno. Przychodziły całe rodziny i miło spędzały czas - mówi Piekarzewski.

Czasy się zmieniły, obecnie derby stolicy - zamiast pikniku - przypominają raczej sceny ze stanu wojennego. Kordony policji, wozy opancerzone, radiowozy. - Kilka lat temu część szalikowców Legii podpaliła nam stadion (w 1997 roku - przyp. red.). Coś okropnego. Wierzę, że tym razem nic złego się nie stanie. Skupmy się na przeżywaniu sportowych emocji. Gdybym miał postawić pieniądze na wynik, wytypowałbym remis. Byłem w Lubinie na meczu z Zagłębiem. Graliśmy naprawdę dobrze, najlepiej w tym sezonie. Ale derby... to derby - kończy honorowy prezes "Czarnych koszul”.

Życie Warszawy

 
Projekt graficzny Positive Design Przemysław Półtorak.
Opieka Krzysztof Baryła.
Wszelkie prawa zastrzeżone 2007 r.